Zabita Miłośc.
Nieśmiałe słońce wdrapywało się po błękitnym niebie,
Ptaki pięknie spiewały,
kot przeciągnął się,
Usiadł na murku i przyglądał się przechodniom...
Szła ulicą, ubrana w letnią sukienkę,
Z uśmiechem na ustach i radością w sercu,
Bo szła do Ciebie.
W jednej chwili,
Dwóch chłopaków wciągnęło ją do ciemnej bramy,
Krzyczała, błagała o pomoc,
Lecz nikt jej nie usłyszał,
A może nie chciał słyszeć?
Gwłacili ją jeden za drugim,
I mówili "Dzi***, chcesz tego mów że tego chcesz"
"Ty s*** je****"
Szarpali jej ciało,
bili,
cieli głądką skórę,
A kiedy skończyli odeszli zadowoleni...
Leżała skulona,
Milczeniem otulona,
Po drobnej twarzyczce, Łzy z brudem i krwią się mieszały,
Nie wiedziała gdzie iść,
co robić,
Sił nie miała,
ale żyć chciała,
Dla Ciebie,
ale czy ty taką byś ją chciał?
Minęła godzina, druga, trzecia,
Wstała i pobiegła do Ciebie,
Bo właśnie teraz Ciebie potrzebowała.
Ludzie ją z daleka mijali,
Bo biegłą w poszarpanej sukience,
Była brudna i zapłakana,
Ludzie się boją skrzywdzonych ludzi,
Nigdy nie wiedzą, co wtedy zrobić.
Zadzwoniła domofonem,
Lecz tylko cisza jej odpowiedziała,
Usiadła na ławce, w myślach pogrążona,
I czekała na Ciebie.
W końcu usłyszała twój głos,
Odwróciła głowę i zobaczyła...
Przytulałeś inną dziewczynę,
Całowałeś inne usta,
Gładziłeś inny policzek.
Odwróciłeś wzrok,
I zobaczyłeś ją,
Siedziała na ławce w poszarpanej sukience.
Podbiegłeś do niej,
strach ścisnął Ci gardło,
A ona zapytała tylko,
,,czemu wcześniej tego nie powiedziałeś?, |