22.12.2006 :: 13:37
Zabita Miłośc. Nieśmiałe słońce wdrapywało się po błękitnym niebie, Ptaki pięknie spiewały, kot przeciągnął się, Usiadł na murku i przyglądał się przechodniom... Szła ulicą, ubrana w letnią sukienkę, Z uśmiechem na ustach i radością w sercu, Bo szła do Ciebie. W jednej chwili, Dwóch chłopaków wciągnęło ją do ciemnej bramy, Krzyczała, błagała o pomoc, Lecz nikt jej nie usłyszał, A może nie chciał słyszeć? Gwłacili ją jeden za drugim, I mówili "Dzi***, chcesz tego mów że tego chcesz" "Ty s*** je****" Szarpali jej ciało, bili, cieli głądką skórę, A kiedy skończyli odeszli zadowoleni... Leżała skulona, Milczeniem otulona, Po drobnej twarzyczce, Łzy z brudem i krwią się mieszały, Nie wiedziała gdzie iść, co robić, Sił nie miała, ale żyć chciała, Dla Ciebie, ale czy ty taką byś ją chciał? Minęła godzina, druga, trzecia, Wstała i pobiegła do Ciebie, Bo właśnie teraz Ciebie potrzebowała. Ludzie ją z daleka mijali, Bo biegłą w poszarpanej sukience, Była brudna i zapłakana, Ludzie się boją skrzywdzonych ludzi, Nigdy nie wiedzą, co wtedy zrobić. Zadzwoniła domofonem, Lecz tylko cisza jej odpowiedziała, Usiadła na ławce, w myślach pogrążona, I czekała na Ciebie. W końcu usłyszała twój głos, Odwróciła głowę i zobaczyła... Przytulałeś inną dziewczynę, Całowałeś inne usta, Gładziłeś inny policzek. Odwróciłeś wzrok, I zobaczyłeś ją, Siedziała na ławce w poszarpanej sukience. Podbiegłeś do niej, strach ścisnął Ci gardło, A ona zapytała tylko, ,,czemu wcześniej tego nie powiedziałeś?,